Wracając ostatnio busem z całonocnej imprezy patrzyłem zmęczonym wzrokiem przed siebie trzymając oburącz kierownicę. Droga wydawała się coraz węższa i węższa, a ja żeby nie zasnąć przerzucałem po kolei stacje radiowe. Przypomniały mi się chwile z dzieciństwa związane z słuchaniem muzyki, a raczej z brakiem tego zjawiska na co dzień. Pamiętam jak trzeba było mocno kombinować, żeby mieć cokolwiek w swoim pokoju co będzie wydawało dźwięk, nie wspominając już o jakości tego dźwięku.
Mając 13 lat spałem w pokoju sąsiadującym z pokojem dziennym, gdzie na segmencie stało radio UNITRA Diora Amator 2. Pewnego dnia wpadłem na pomysł co zrobić, żeby móc wieczorami słuchać radia. Podczas nieobecności rodziców wziąłem ojca wiertarkę i przewierciłem na samym dole ściany dziurę, przez którą przeprowadziłem kabel podłączając go z tyłu radia do wyjścia kolumnowego. Musialem powtykac zapałki żeby kable nie wypadły z gniazda. W pokoju miałem pulpit do nut ( w tamtym okresie uczęszczałem do szkoły muzycznej I stopnia na wiolonczele), do którego przyczepiłem magnesem głośnik , który wcześniej wyjąłem z jakiegoś starego popsutego radia. I takim oto sposobem miałem swój dźwięk w swoim własnym pokoju! Ale to nadal było zbyt mało… chciałem słuchać muzyki przez słuchawki,blisko uszu i w stereo. Ale skąd w tamtych czasach słuchawki ?? Pewnie w „Pewexie” były, ale drogie i za dolary. Przelicznik na złotówki był okrutny. Żeby kupić jakiekolwiek słuchawki stereo w Polsce trzeba było na nie pracować cały rok!! Zacząłem szukać i kombinować jak to zrobić własnym sposobem i skąd zdobyć materiały. Kolega miał ojca, który pracował na kolei w węźle telefonicznym, więc na co dzień miał styczność z aparatami telefonicznymi. Udało mi się wybłagać dwie sztuki starych, nikomu już niepotrzebnych słuchawek, z których wymontowałem głośniczki. W sklepie zas kupilem słuchawki dla robotników, zapobiegające utracie słuchu podczas pracy przy głośnych maszynach. W puste słuchawki włożyłem wymontowane wcześniej głośniczki wytłumiając całość watą. Dźwięk nie był może powalający, ale sam fakt posiadania słuchawek w tamtych czasach był czymś wyjątkowym !!!
Mając 13 lat spałem w pokoju sąsiadującym z pokojem dziennym, gdzie na segmencie stało radio UNITRA Diora Amator 2. Pewnego dnia wpadłem na pomysł co zrobić, żeby móc wieczorami słuchać radia. Podczas nieobecności rodziców wziąłem ojca wiertarkę i przewierciłem na samym dole ściany dziurę, przez którą przeprowadziłem kabel podłączając go z tyłu radia do wyjścia kolumnowego. Musialem powtykac zapałki żeby kable nie wypadły z gniazda. W pokoju miałem pulpit do nut ( w tamtym okresie uczęszczałem do szkoły muzycznej I stopnia na wiolonczele), do którego przyczepiłem magnesem głośnik , który wcześniej wyjąłem z jakiegoś starego popsutego radia. I takim oto sposobem miałem swój dźwięk w swoim własnym pokoju! Ale to nadal było zbyt mało… chciałem słuchać muzyki przez słuchawki,blisko uszu i w stereo. Ale skąd w tamtych czasach słuchawki ?? Pewnie w „Pewexie” były, ale drogie i za dolary. Przelicznik na złotówki był okrutny. Żeby kupić jakiekolwiek słuchawki stereo w Polsce trzeba było na nie pracować cały rok!! Zacząłem szukać i kombinować jak to zrobić własnym sposobem i skąd zdobyć materiały. Kolega miał ojca, który pracował na kolei w węźle telefonicznym, więc na co dzień miał styczność z aparatami telefonicznymi. Udało mi się wybłagać dwie sztuki starych, nikomu już niepotrzebnych słuchawek, z których wymontowałem głośniczki. W sklepie zas kupilem słuchawki dla robotników, zapobiegające utracie słuchu podczas pracy przy głośnych maszynach. W puste słuchawki włożyłem wymontowane wcześniej głośniczki wytłumiając całość watą. Dźwięk nie był może powalający, ale sam fakt posiadania słuchawek w tamtych czasach był czymś wyjątkowym !!!